(Bankowe) „Imperium kontratakuje”

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 3 października 2019 r. w sprawie Kamila Dziubak i Justyny Dziubak przeciwko Raiffeisen Bank International AG (C-260/18), wydany w trybie prejudycjalnym na wniosek złożony przez Sąd Okręgowy w Warszawie, był niewątpliwie kamieniem milowym na drodze do skutecznego dochodzenia roszczeń przeciw bankom z tytułu umów kredytów denominowanych i indeksowanych. Sami Państwo Dziubak, dzięki temu orzeczeniu, w dniu 3 stycznia 2020 r. wygrali w sądzie sprawę o unieważnienie ich umowy kredytu. Jednakże, tak jak w sadze „Gwiezdne Wojny” George’a Lucasa, w tytułowym V Epizodzie, ci „źli” (tutaj w oczach kredytobiorców – banki) po pierwszej dotkliwej porażce, przystępują do kontrofensywy. Taką nową bronią względem Państwa Dziubaków (a w domyśle – psychologicznie względem całej grupy „frankowiczów”) było powództwo Raiffeisen Bank International AG  Oddział w Polsce o zapłatę kwoty 790 995,07 złotych. Podstawą prawną tego roszczenia, jak podała sędzia Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie na łamach portalu Prawo.pl (J. Ojczyk, „Raiffeisen Bank pozywa Dziubaków. Chce od nich blisko 800 tys. złotych”), było żądanie zwrotu nienależnego świadczenia otrzymanego przez Państwa Dziubak w związku z umową kredytu, zaś podana kwota stanowi „sumę wartości zubożenia banku wskutek wypłacenia środków pieniężnych na podstawie umowy kredytu, kosztów poniesionych przez bank w związku z udzieleniem pozwanym finansowania oraz kwoty wynikającej z waloryzacji wskutek istotnej zmiany siły nabywczej środków wypłaconych pozwanym od daty ich przekazania”.

W świetle uchwały Sądu Najwyższego z 16 lutego 2021 r. (III CZP 11/20), roszczenie zwrotne banku wobec kredytobiorców jest teoretycznie możliwe zgodnie z uznaną za właściwą „teorią dwóch kondykcji”, a zatem teorią dwóch niezależnych roszczeń (którą zapewne Sąd Najwyższy potwierdzi również w uchwale marcowej). Jednakże wydaje się, że brak jest w polskim porządku prawnym klarownej podstawy prawnej do tak (jak przez pełnomocników Raiffeisen Bank) sformułowanego roszczenia – odpowiedzialność z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia nie przewiduje zapłaty „utraconych korzyści”. Co więcej, uznanie zasadności takich roszczeń mogłoby być sprzeczne z założeniami Dyrektywy Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich (a zatem podstawą do orzeczenia TSUE w sprawie Państwa Dziubak). W istocie bowiem doprowadziłoby to do premiowania przedsiębiorcy stosującego w obrocie nieuczciwe warunki umowne. Sam TSUE w wyroku z dnia 4 czerwca 2020 r. w sprawie Thomasa Leonharda przeciwko DSL-Bank – eine Niederlassung der DB Privat- und Firmenkundenbank AG (C-301/18) pośrednio wypowiedział się przeciw koncepcji wynagrodzenia za korzystanie ze środków pieniężnych w przypadku odpadnięcia podstawy prawnej do ich transferu (w tym przypadku pożyczki konsumenckiej zawartej na odległość).

Po stronie Państwa Dziubak przystąpił Rzecznik Finansowy, to również należy odczytać jako uznanie takich roszczeń banków jako wyłącznie zastraszające.

O wskazanym wyżej (nawiązując ponownie do George’a Lucasa) swoistym „mrocznym widmie” roszczeń zwrotnych banków zadecyduje Sąd Najwyższy w wyczekiwanej uchwale, jak zapadnie 25 marca 2021 r. Szóste bowiem z zagadnień, jakie będą przedmiotem tego orzeczenia brzmi następująco: „Czy, jeżeli w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej którejkolwiek ze stron przysługuje roszczenie o zwrot świadczenia spełnionego w wykonaniu takiej umowy, strona ta może również żądać wynagrodzenia z tytułu korzystania z jej środków pieniężnych przez drugą stronę?” Promyk nadziei dla banków mogą dawać pojedyncze wyroki zapadające w sądach okręgowych czy rejonowych, których uzasadnienia zawierają tezy, że wzbogaceniem jest również możliwość korzystania z kapitału bez wynagrodzenia. Orężem banków w sporze miałby być też (co już wskazywał publicznie przedstawiciel Santander Bank Polska S.A.) wyrok TSUE z 7 listopada 2019 r., C-349/18, Nationale Maatschappij der Belgische Spoorwegen (NMBS) przeciwko Mbutuku Kanyeba i in., co prawda niedotyczący ściśle kredytów walutowych, lecz uznający generalną dopuszczalność odpowiedzialności pozaumownej po unieważnieniu samej umowy.

Należy jednak pamiętać, że nawet w przypadku negatywnego zaskoczenia kredytobiorców ze strony Sądu Najwyższego i uznania dopuszczalności takich roszczeń, kredytobiorcy nie będą pozbawieni narzędzi dla obrony ich praw, jak np. zarzutu przedawnienia. Jednakże żywimy nadzieję, że nie będziemy, jako pełnomocnicy kredytobiorców, zmuszeni z takich środków korzystać.

1 komentarz

  1. Frank

    No oczywiście, że banki tylko chcą nas wszystkich nastraszyć! Dobrze też słyszeć o takiej pomocy ze strony Rzecznika Finansów. Sam chciałem do niego napisać, więc może jednak jest jakaś szansa

    Odpowiedz

Odpowiedz Frank Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *